W drugim meczu finałowym w Atlas Arenie wrzało! I chociaż to policzanki okazały się lepsze, pokonując nas 3:1, to dla nas srebrny medal mistrzostw Polski smakuje jak złoto.
Jak się okazało pomimo bardzo wyraźnej porażki w pierwszym spotkaniu finałowym „siatkarskich wiewiór” w Atlas Arenie pojawiło się całe mnóstwo kibiców wierzących, że ich drużyna jest w stanie odrobić straty z Polic. Łodzianki zaczęły bardzo dobrze, choć widać było, że obie drużyny są nieco onieśmielone oprawą meczu i nadzwyczaj często skrzydłowe ratowały się kiwkami. Szybciej emocje opanowały przyjezdne, które przy zagrywce Bianki Busy zdobyły pięć punktów z rzędu (3:7). Poza efektownymi blokami siłą obrończyń tytułu był też bardziej zróżnicowany wachlarz zagrań, takich jak choćby atak z drugiej linii Busy. Gospodynie nie były w stanie odpowiedzieć na mocne uderzenia Malwiny Smarzek, która podwyższyła wynik na 13:6. Zawodniczki ŁKS-u nie mogły wydobyć się z marazmu, każda ich akcja była podbijana. Obrazu nie zmieniło nawet wejście Dominiki Mras i łodzianki były rozbite (9:21). Dotknięcie siatki przez Ewę Kwiatkowską zakończyło jednostronnego seta (13:25).
Drugą partię od prowadzenia 3:1 rozpoczęły gospodynie, a kreatorką gry była tym razem Mras. Pierwsze pomyłki zaczęły popełniać przyjezdne, a gdy piłkę poza boisko wyrzuciła Natalia Mędrzyk o czas poprosił trener Marcello Abondanza (2:5). Gdy wydawało się, że gospodynie nabierają wiatru w żagle, ładnie piłkę po prostej obróciła Busa, a w kontrze pomyliła się Deja McClendon (11:9). Łodzianki robiły wszystko, by utrzymać przewagę, ale zdobywanie punktów przychodziło im znacznie trudniej niż policzankom, a po punktowej zagrywce do linii Smarzek mieliśmy wyrównanie (14:14). Zawodniczki z Łodzi nie odpuszczały, a Sielicka i Kowalińska w tym fragmencie meczu nie ustępowały swoim odpowiedniczkom po drugiej stronie siatki. Widział to włoski trener, dlatego też wprowadził na parkiet Berenikę Tomsię. W końcówce przewaga gospodyń zmalała do dwóch oczek, a gdy kiwka gości wpadła w pomarańczowe, o czas poprosił wściekły Masek (20:18). Łodzianki odrodziły się i wyrównały stan spotkania, a decydujący cios zadała policzankom Katarzyna Sielicka (25:22).
Gra obu drużyn na początku trzeciego seta uległa dość radykalnemu uproszczeniu. Główne role odgrywały liderki poszczególnych zespołów, Smarzek i Kowalińska. Ponownie jednak to zagrywka Busy pozwoliła na zbudowanie przewagi Chemikowi Police (4:1). Powróciły stare grzechy łodzianek, czyli nieefektywne plasy oraz uderzenia przed siebie. Siatkarkom z Łodzi brakowało animuszu, pod presją psuły one też więcej zagrywek od rywalek, gdy po siatce atak McClendon wyszedł na aut znów dominacja policzanek była wyraźna (11:6). Mistrzynie Polski wykorzystywały free ball za free ballem i pewnie zmierzały do zwycięstwa w tej partii.
Trener Michal Masek zauważył, w jak dobrej dyspozycji jest młoda serbska przyjmująca, dlatego też polecił celować zagrywką Mędrzyk. Przyniosło to szybkie efekty i łodzianki zdobyły kontaktowe oczko (12:13). W kolejnej akcji większym sprytem na siatce od Busy wykazała się Sielicka, obijając ręce rywalce i dość niespodziewanie mieliśmy jeszcze w tym secie emocje. Dopiero kiwka Mirković ponownie pozwoliła policzankom wyjść na prowadzenie. Niejako pokłosiem tego były dwa udane ataki Mędrzyk (16:19). Dwie ostatnie akcje to popisowa gra Smarzek i Chemik był o krok od zdobycia piątego mistrzostwa Polski z rzędu (19:25).
Czwarta odsłona zaczęła się od serii dobrych zagrywek Dominiki Mras (3:0). W grę wkradało się coraz więcej chaosu i emocji, bo każda akcja ważyła podwójnie. Po autowym ataku atakującej z Polic szósty punkt zdobyły gospodyni (6:2). Przyjezdne zabrały się za odrabianie strat. Pomógł w tym atak z drugiej linii Busy oraz uderzenie Kowalińskiej w taśmę. Dodatkowo kiwka Smarzek wystarczyła, by to łodzianki znów musiały martwić się o wynik (6:5). Gospodynie przeważały, ale w ważnym momencie w antenkę zaatakowała Sielicka, przywracając nadzieję policzankom na uniknięcie tie-breaka (14:13). Przytomność umysłu Busy i odpowiednie dobranie przez nią formy ataku sprawiło, że końcówka czwartego seta zapowiadała się emocjonująco (18:17). Presji nie wytrzymała Agnieszka Bednarek-Kasza, zagrywając w siatkę. Ale gra miała rozstrzygnąć się na przewagi (24:24). Challenge wzięty przez sędzinę dał policzankom piłkę mistrzowską, a blok Sladjany Mirković zakończył całe spotkanie i po raz piąty tytuł mistrzyń Polski zdobyły siatkarki Chemika Police (25:27).
MVP: Malwina Smarzek
ŁKS Commercecon Łódź – Chemik Police 1:3
(13:25, 25:22, 19:25, 25:27)
Składy zespołów:
ŁKS: Kwiatkowska (5), Sielicka (10), McClendon (8), Kowalińska (20), Efimienko-Młotkowska (10), Papafotiou, Strasz (libero) oraz Mras (1), Wawrzyńczyk (1) i Skorupa
Chemik: Busa (12), Gajgał-Anioł (3), Smarzek (31), Veljković (13), Mirković (1), Mędrzyk (15), Krzos (libero) oraz Bednarek-Kasza, Bełcik, Tomsia i Simeonova (2)