Mecz wicelidera z trzecią drużyną tabeli zawsze jest dużym wydarzeniem. ŁKS Commercecon Łódź już dwukrotnie w tym sezonie pokonał rywalki z Rzeszowa. W pierwszej rundzie sezonu zasadniczego łodzianki po tie-breaku wywiozły z Podkarpacia dwa punkty, a następnie u siebie pokonały Developres 3:1 w ćwierćfinale Pucharu Polski. Emocji nie zabrakło, a po wyrównanym pięciosetowym pojedynku ze zwycięstwa cieszył się ŁKS.
Mecz lepiej zaczął się dla przyjezdnych, które dwukrotnie zablokowały rywalki. Siatkarki ŁKS-u Commercecon szybko opanowały swoja grę i, między innymi dzięki świetnym zagrywkom Ewy Kwiatkowskiej, doprowadziły do remisu 5:5. Wciąż to jednak rzeszowianki sprawowały się nieco lepiej, wychodząc na dwupunktową przewagę. Ełkaesianki mają w swoich szeregach Izabelę Kowalińską, która nie myliła się w ataku w kluczowych momentach, dzięki czemu gospodynie nie tylko odrobiły stratę, ale też objęły prowadzenie 15:12. Łodzianki utrzymywały przewagę, a po świetnej reakcji w bloku jeden na jeden Zuzanny Efimienko-Młotkowskiej, na tablicy pojawił się wynik 18:14.
Kiedy przewaga urosła do pięciu punktów (20:15), trener Lorenzo Micelli poprosił o przerwę dla swojego zespołu. Developres jeszcze bronił się zmianą zadaniową na zagrywce, na którą w miejsce Katarzyny Żabińskiej powędrowała Klaudia Kaczorowska, ale nie przyniosło to skutku i końcówka zaczęła się wyśmienicie dla ŁKS-u (22:16). Trener gości zadysponował jeszcze podwójną zmianę Anny Kaczmar i Adeli Helic na Agnieszkę Rabkę i Julię Andrushko. Rzeszowianki zbliżyły się na 20:24, więc trener gospodyń Michał Masek poprosił o czas dla swojego zespołu. Efekt był zgodny z oczekiwaniami miejscowej publiczności. W ostatniej akcji punkt dla gospodyń i wygrana 25:20.
Drugą partię ponownie lepiej zaczęły siatkarki Developresu, obejmując prowadzenie 4:1 i utrzymując tę przewagę w kolejnych akcjach. Gospodynie nie mogły znaleźć recepty na dobrze broniące rzeszowianki i skuteczną Helene Rousseaux. Przewaga gości zaczęła topnieć od stanu 8:13, kiedy to trzy punkty z rzędu zdobyły łodzianki i dystans zmniejszył się do dwóch punktów. Reakcją trenera Developresu była prośba o czas, po którym świetnym blokiem popisała się Regiane Bidias, która skończyła też następną akcję i na tablicy pojawił się remis 13:13. Na boisko za Kaczmar i Helic weszły Rabka i Andruszko. Zmiana nie zdała się na wiele, bo dwie kolejne akcje padły łupem gospodyń. Wydawało się, że łodzianki pójdą za ciosem, ale trudną piłkę doskonale skończyła Rousseaux, doprowadzając do kolejnego remisu (16:16). Zimnej krwi na kontrze nie straciła też Bidias, a po błędzie czterech odbić znów na dwupunktowe prowadzenie wyszły ełkaesianki.
Trener Micelli zadysponował podwójną zmianę powrotną, a zadaniowo w pole serwisowe zamiast Rousseaux, weszła ponownie Kaczorowska i niedługo potem to rzeszowianki znalazły się na jednopunktowym prowadzeniu (19:18). Nie cieszyły się nim długo, bo kluczowe akcje skończyły Kowalińska i Kwiatkowska, wyprowadzając ŁKS na 21:20. Przy 23:23 piłkę po dłuższej wymianie miały po swojej stronie rzeszowianki, ale Anna Kaczmar popełniła błąd podwójnego odbicia i piłkę setową miały gospodynie. Nie wykorzystały jej jednak, a chwilę później przegrały kolejną akcję i siatkarki Developresu stanęły przed szansą wygrania seta. Trudną piłkę skończyła jednak Bidias i znów mieliśmy remis (25:25). Dwie kolejne piłki reszowianki jednak wykorzystały i doprowadziły do stanu 1:1 w meczu.
Podrażnione porażką łodzianki zaczęły trzeciego seta z animuszem, obejmując prowadzenie 4:1. Trener Micelli od razu zareagował prośbą o przerwę, ale siatkarki gospodyń cały czas trzymały dystans punktowy. Kiedy Helic popełniła błąd ataku, a Bidias popisała się atomowym atakiem, przewaga urosła już do 10:4. Szkoleniowiec rzeszowianek postanowił zmienić swoją rozgrywającą i za Kaczmar na boisku pojawiła się Rabka. Gra gości zaczęła wyglądać nieco lepiej. Odrobiły trzy punkty (7:10), później punkt z kontry dołożyła Rousseaux, a w ataku pomyliła się Kowalińska i przewaga gospodyń stopniała do 11:10. Bez bloku w aut piłkę posłała też Deja McClendon, co doprowadziło do remisu. Łodzianki mogły wyjść na dwupunktowe prowadzenie przy 14:13, ale świetnie w bloku spisała się Monika Ptak. Chwilę później w siatkę wpadła Lucie Muhlsteinova i po raz pierwszy w tym secie prowadzenie objęły siatkarki z Rzeszowa.
Obie drużyny grały niemal punkt za punkt, ale w lepszej sytuacji przed końcówką były zawodniczki Developresu, prowadząc 20:18. Kiedy kolejny punkt zdobyła drużyna gości, trener Masek wpuścił na boisko kapitan łódzkiej ekipy Katarzynę Sielicką, która zastąpiła Deję McClendon. Już w pierwszej akcji jednak nadziała się na blok. Rzeszowianki mogły mieć cztery piłki setowe, ale Helic popełniła błąd ataku. W następnej akcji jednak goście byli już skuteczni i zrobiło się 24:21. Siatkarki Developresu nie wykorzystały pierwszego setbola i trener Micelli poprosił o przerwę. Kolejną wymianę skutecznie już zakończyła Rousseaux, wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 2:1 w meczu.
Czwarty set łodzianki zaczęły z wiarą, że nie będzie ostatnim i objęły prowadzenie 4:2. Za chwilę Kwiatkowska „ustrzeliła” zagrywką Agatę Sawicką i było już 6:3 dla gospodyń. Rzeszowianki nie zamierzały jednak zrezygnować z walki o całą pulę. Poprawiły swoją grę, a kiedy zatrzymały blokiem Kowalińską, a następnie skutecznie ze środka zaatakowała Ptak, to one wyszły na prowadzenie 10:9. Gra punkt za punkt toczyła się do momentu kapitalnego, pojedynczego bloku popularnej „Regis” na Adeli Helic, po którym ełkaesianki objęły prowadzenie.
Punkt zagrywką dołożyła Muhlsteinova i przewaga wzrosła do dwóch punktów. Kilka chwil później znów był remis (16:16), ale ponownie łodzianki wygrały dwie akcje z rzędu i odskoczyły na 18:16. Końcówka zapowiadała się niezwykle emocjonująco, bo po skutecznym ataku Bidias drużyny dzieliły tylko dwa punkty (21:19). Blok Kowalińskiej i Efimienko-Młotkowskiej dał ŁKS-owi prowadzenie 23:20, a chwilę potem piłki setowe przy 24:21. Łodzianki miały piłkę w górze na skończenie tej partii, ale pomyliła się w ataku Bidias i trener Masek poprosił o czas dla swojej drużyny. W następnej akcji piłkę ze środka skończyła Efimienko-Młotkowska i kibiców w Atlas Arenie czekały emocje związane z tie-breakiem.
Decydująca partia rozpoczęła się od długiej wymiany zakończonej skutecznym blokiem rzeszowianek. Siatkarki gości wyszły na prowadzenie 3:1, ale świetne ataki Kowalińskiej i Bidias oraz dobra gra przy siatce pozwoliły gospodyniom wyjść na prowadzenie 4:3. Szybko jednak sytuacja się zmieniła, bo punkt z zagrywki zdobyła Żabińska, a Bidias splasowała w blok i to rzeszowianki prowadziły 6:4. Konsekwentnie trzymały tę przewagę i były w lepszej sytuacji przed końcówką (10:8). Przy wyniku 10:11 trener Masek posłał na zagrywkę Sielicką w miejsce McClendon.
Ten manewr poskutkował długą wymianą, zakończoną świetnym atakiem Kowalińskiej, która tym samym doprowadziła do remisu 11:11. W tym momencie trener Micelli poprosił o czas dla swojej ekipy, po którym rzeszowianki posłały piłkę w aut i ŁKS wyszedł na prowadzenie, które za chwilę powiększył do dwóch punktów i tej przewagi nie oddał już do końca. Mecz zakończyła autowa zagrywka Adeli Helic. Łodzianki zwyciężyły 15:13 i tym samym po raz trzeci w tym sezonie ograły rywalki z Podkarpacia.
MVP spotkania została Izabela Kowalińska.
ŁKS Commercecon Łódź -Developres SkyRes Rzeszów 3:2
(25:20, 25:27, 22:25, 25:22, 15:13)
Składy:
ŁKS Commercecon Łódź – Kwiatkowska, Bidias, McClendon, Kowalińska, Muhlsteinova, Efimienko-Młotkowska, Strasz (libero) oraz Sielicka
Developres SkyRes Rzeszów – Rousseaux, Ptak, Kaczmar, Helic, Żabińska, Blagojevic, Sawicka (libero) oraz Kaczorowska, Andruszko, Rabka